22.06.2003
Z powodu mało strategicznej lokalizacji obozowiska pobudka była wczesna a śniadanie i zwijanie obozowiska ekspresowe. Mimo to udało nam się zadziwić porannych niedzielnych spacerowiczów. Szczególne zdziwienie wzbudziło moje mycie zębów nad małym dołkiem na skwerku :-))). W Kowarach przespacerowaliśmy się po uliczkach w okolicy rynku, odszukaliśmy pałacyk i pojechaliśmy z powrotem do Karpacza, gdzie poprzedniego dnia wypatrzyliśmy sobie kowbojskie kapelusze, ale niestety tylko Kowboj znalazł rozmiar dla siebie, natomiast mniejsze właściciel stoiska obiecał dowieźć wieczorem. Niestety nadal jednak ich nie było, ale facet okazał się przyjemnym gościem i obiecał wysłać nam je na domowy adres jak tylko uda mu się je dostać (dotrzymał słowa, po powrocie kapelusze czekały już na nas). Ponieważ czas nas jak zwykle gonił, bez dalszego marudzenia pojechaliśmy do Jeleniej Góry. Po spacerze przez rynek zatrzymaliśmy się przy małej gastronomii, gdzie jak się okazało sprzedają największe hamburgery w Jeleniej Górze (śmiem przypuszczać, że największe w Polsce). Następnie ruszyliśmy do Bolkowa robiąc kolejne podejście do zwiedzenia tamtejszego zamku, tym razem skuteczne. Poświęcając Kowboja daliśmy zajęcie lokalnemu katowi. Mnie usiłowano zakuć w dyby, jednak nie były one przystosowane dla tak filigranowych istot jak Księżniczka ;-). Stąd ruszyliśmy do Kamiennej Góry, gdzie po przedarciu się przez koszmarne chaszcze obejrzeliśmy grożące zawaleniem ruiny renesansowego zamku. Zamek był tak zarośnięty ze wszystkich stron, że wykonanie zdjęć nastręczało spore kłopoty. Następnie podjechaliśmy do Czarnego Boru. Tu mieliśmy odnaleźć ruiny wieży, ale po raz kolejny okazało się to nie takie proste. Po długim kręceniu się po miasteczku postanowiliśmy skręcić za szlakiem uznając to za najpewniejszą metodę dotarcia do ruin. Jednak rozczarowaliśmy się, gdyż szlak omija wieżę. Tym razem bez pomocy miejscowych nie udałoby nam się jej odnaleźć. Nawet idąc za otrzymanymi wskazówkami obeszliśmy ją niemal wokół będąc ok. 20 m od niej zupełnie jej nie dostrzegając, ale w końcu jednak ją wypatrzyliśmy. W samym Czarnym Borze znajduje się jeszcze pałac, w którym obecnie znajduje się ośrodek odwykowy. Zrobiliśmy tu szybko zdjęcia i ruszyliśmy dalej przez Wałbrzych do Walimia, gdzie na parkingu na przełęczy rozbiliśmy obóz, wyjątkowo wcześnie jak na nasze zwyczaje.
|