zobacz fotki

 Śląsk 2008
15.07 - 24.07.2008

W pewnym sensie jest to kontynuacja wyprawy na Śląsk w 2003 r., tj. podróży szlakiem zamków wzdłuż południowej granicy Polski poczynając od zachodu.

Dzień 1-szy

Wyjechaliśmy z domu wczesnym popołudniem z nadzieją na dobrą drogę i szybkie dotarcie do Oleśnicy, tj. pierwszego planowanego postoju. Niestety jak to na naszych drogach bywa wszędzie remonty i korki. W okolicach Pabianic utknęliśmy na długo. W międzyczasie studiując mapę wypatrzyłam nieplanowany Bolesławiec (w woj. łódzkim nie ten znany w dolnośląskim) i tam też się skierowaliśmy na początek. Po obejrzeniu zamku ulokowaliśmy się na nocleg na terenie ośrodka Stary Młyn. Ośrodek działa na "pół gwizdka" tj. obsługuje tylko grupy i imprezy ale zgodzili się na rozbicie namiotu.

Dzień 2-gi

Wyruszyliśmy rano z zamiarem zrealizowania planów z dnia poprzedniego. Niestety nasze materiały z namiarami gdzie co i jak zostały w domu na biurku. Co większe i bardziej znane obiekty nietrudno znaleźć, ale w niektórych przypadkach dokładne namiary są na wagę cennego czasu. Na szczęście ktoś wymyślił internet w telefonie, więc  w drodze do Oleśnicy szukałam namiarów na dalsze cele. W skrócie nasz dzień wyglądał kolejno:

Oleśnica - zamek, Bazylika Mniejsza, Brama Wrocławska,
Dobroszyce - pałac - obecnie siedziba Caritasu, wcześniej klasztor - błędnie wskazywany przez mieszkańców jako zamek; zamek - własność bliżej nieokreślonej fundacji, gdzie niechętnie widzą zwiedzających i równie niechętnie mówią czym się zajmują,
Trzebnica - Kościółek Leśny i Droga Krzyżowa w lesie, grodzisko lub też według innych źródeł miejsce po kasztelu lub zamku,
Uraz - ruina zamku w rękach prywatnych, nieudostępniona do zwiedzania,
Brzeg Dolny - pałac, ale nie zatrzymaliśmy się na dłużej; przeprawa rzeczna, z której skorzystaliśmy,
Brzezina - pałac w trakcie odbudowy, co do miejsca, w którym znajdował się zamek to według jednych informacji miało to być na terenie pałacowym, według innych na przylegającej działce. Ani tu ani tu nie dało się wejść,
Wojnowice - zamek na wodzie w środku hotel, restauracja, w parku placyk rekreacyjny,
Gałów - przypadkiem wypatrzona ruina pałacu, okolica generalnie mało przyjemna, miejsce na nocleg fajne na skraju lasu, ale pijane towarzystwo obok nas skutecznie zniechęciło.

Zanocowaliśmy na wiejskim boisku we Wszemiłowicach. Miejsce przyjemne na oko, ale takich chmar komarów to ja nawet na mazurach nigdy nie widziałam. Namiot rozbijaliśmy sprintem i natychmiast zamknęliśmy się w środku, bo żarły nawet pomimo wypryskania się OFF-em MAX.

Dzień 3-ci

Wstaliśmy skoro świt. Posileni jedynie symbolicznie ruszyliśmy w drogę.

Samowtór - pałac otoczony fosą wypatrzony poprzedniego dnia,
Kąty Wrocławskie - grodzisko - prawdopodobnie miejsce po zamku, pałac - prywatny, chyba ekskluzywny hotel albo inny przybytek, nie dali nawet zdjęcia zrobić (i tak zrobiliśmy),
Korbielowice - pałac
Gniechowice - ruina pałacu
Stoszowice - ładny pałac,
Ząbkowice Śląskie - zamek, już wcześniej odwiedzony przez nas i miły ryneczek
Kamieniec Ząbkowicki - piękny pałac-zamek w trakcie restauracji - też odwiedzony wcześniej i ku naszemu rozczarowaniu przez 5 lat nic się tam nie zmieniło, jakbyśmy byli tam wczoraj,
Bardo - ruiny zamku na wzgórzu,
Podzamek - pałac.

Na nocleg zatrzymaliśmy się w domu wycieczkowym przy stadionie. Szukaliśmy kampingu ale bezskutecznie. Przy stadionie niby jest kamping ale nie polecają go - całkowity brak infrastruktury. Mój brat w końcu zdołał wybrać się do nas do domu i wysłał nam mailem zapomniane materiały.

Dzień 4-ty

Wstaliśmy wyjątkowo wcześnie, co nie przełożyło się jednak na wcześniejsze wyjście. Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo spokojnie. Większość dnia zaplanowaliśmy w Kłodzku. Między innymi należało znaleźć kafejkę internetową, żeby wydrukować materiały. Udało się w bibliotece miejskiej.

Kłodzko - twierdza, podziemna trasa, zabytkowe kościoły, ratusz,
Żelazno - wieża - pozostałość po zamku,
Bystrzyca Kłodzka - wieża mieszkalna, samo miasto nam się nie podobało, muzeum zapałek, które chcieliśmy odwiedzić było już nie czynne,
Różanka/Gniewoszów - ruiny zamku Szczerba - odwiedzony przez nas już wcześniej, tym razem wewnątrz zdecydowanie bardziej zarośnięty, ale za to tablice informacyjne postawiono ci podejście poprawione
Międzylesie - zamek w ruinie,
Stara Łomnica - wieża rycerska,
Gorzanów - zrujnowany pałac.

Z uwagi na późną porę i małe prawdopodobieństwo znalezienia noclegu w pierwotnie planowanym kierunku, zdecydowaliśmy się jechać do Polanicy. Tu jednak też nie było łatwo. W miejscu gdzie wiele lat temu był kamping niewiele po nim zostało. Udało się jednak znaleźć funkcjonujący przy ośrodku sportowym i trzeba przyznać, że było to najprzyjemniejsze miejsce w jakim nocowaliśmy w czasie tej wycieczki.

Dzień 5-ty

Ranek spędziliśmy najpierw na zakupach a następnie spacerując po Polanicy. Przed odjazdem weszliśmy na pyszne naleśniki z czekoladą i ruszyliśmy w drogę odwiedzając kolejno:

Bystrzyca - ponownie, tym razem udało się odwiedzić muzeum zapałek,
Ołdrzychowice Kłodzkie - dwór w miejscu dawnej wieży rycerskiej, pałac
Trzebieszowice - pałac "Zamek na skale",
Lądek Zdrój - ciekawa ruina starego kościoła,
Złoty Stok - tu już kiedyś byliśmy i tym razem tutejsze atrakcje sobie odpuściliśmy (patrz: Śląsk 2003),
Paczków - zabytkowe miasto, dobrze zachowane mury miejskie z wieżami, kościół obronny, niestety miasto do ładnych nie należy,
Chałupki - tabliczka upamiętniająca miejsce po zamku.

Na nocleg zatrzymaliśmy się na kempingu w Ściborzu, gdzie wieczorek spędziliśmy przy piwku w barze nad jeziorem.

Dzień 6-ty

Nad wodą spało nam się wyjątkowo dobrze, co poskutkowało oczywiście późną pobudką.

Otmuchów - piękny zamek, częściowo odrestaurowany, wewnątrz hotel i restauracja, ale można też wejść na wieżę, poniżej zamku pałac
Nysa - miasto pełne zabytków: kilka kościołów, budynek wagi miejskiej, zabytkowa studnia, wieże miejskie, pałac i dwór biskupi, twierdza: fort wodny, reduta kardynalska (niedostępna ruina), bastion św. Jadwigi,
Biała Nyska - pozostałości zamku: brama i park.

Na nocleg zatrzymaliśmy się na kempingu w Skorochowie. Wieczór jak poprzednio spędziliśmy w barze nad jeziorem.

Dzień 7-my

Tu też późno wstaliśmy, ale nie mogę powiedzieć, że się dobrze spało. Cała noc lało i wiało. Na szczęście poranek był słoneczny i udało się wysuszyć tropik namiotu dość szybko.

Piorunkowice - według miejscowych pałac w istocie raczej dwór w stanie ruiny, błędnie wskazany nam przez miejscowych przy poszukiwaniach ruin zamku w Gryżowie,
Gryżów - pozostałości zamku na wzniesieniu w lesie,
Prudnik - mury miejskie z basztą, muzeum, wieża zamkowa na terenie klasztoru bonifratrów,
Łąka Prudnicka - zamek w ruinie,
Biała - zamek i wieża murów miejskich,
Moszna - niesamowity zamek, można sobie pomieszkać w nim, ponieważ mieści się tam sanatorium,
Chrzelice - zarośnięte ruiny zamku.

Już przed Chrzelicami zaczęliśmy się rozglądać za miejscem na nocleg. Na kemping nie było co liczyć w tych okolicach ale mieliśmy nadzieję na jakąś agroturystykę czy kawałek równego terenu do rozbicia namiotu. Wypatrzona agroturystyka szumnie nazwana "Zielony Zakątek" okazała się remontowanym obiektem przypominającym dawne domu wczasowe i nieczynnym w dodatku. Kierując się na Głogówek nadal bezskutecznie szukaliśmy jakiegokolwiek miejsca do przenocowania. Dopiero w Głogówku trafiliśmy na hotel, jednak ekskluzywny apartament, jaki nam  zaproponowano nie był na naszą kieszeń przynajmniej biorąc pod uwagę, że jeszcze nas czekało parę nocy. Jednak obsługa była na tyle miła, że skierowali nas do niereklamowanego hotelu kilkaset metrów wcześniej, który był tak zlokalizowany, że nie tylko w nocy można go przeoczyć. Hotelik był przyzwoity i to nie tylko cenowo. Po zainstalowaniu się w nim wybraliśmy się jeszcze na nocny spacer po mieście. Za to po powrocie po prostu padliśmy.

Dzień 8-my

Ze snu wyrwał nas telefon od koleżanki, która myślała, że jestem w drodze do pracy. W rezultacie już o 9-tej byliśmy na mieście.

Głogówek - przyjemny rynek, zamek - w rękach prywatnych ale w części zamku mieści się muzeum, baszta miejska, Sanktuarium Matki Boskiej Loretańskiej, fragmenty murów miejskich,
Kędzierzyn-Koźle - zamek w Koźlu, pozostałości twierdzy,
Polska Cerkiew - ruina pałacu o charakterze obronnym,
Racibórz - ruiny zamku i browar zamkowy,
Kornice - był tu kiedyś zamek,
Tworków - zrujnowany zamek,
Chałupki - pałac,
Wodzisław Śląski - pałac, pierwotnie zamek,
Kończyce Małe - pałac - hotel.

Znów szukamy noclegu bezskutecznie. Dopiero w Cieszynie gdzie dotarliśmy ok. 23-ciej. Miał być kemping według znaków ale w pewnym momencie znaki ginęły. Zainstalowaliśmy się w hotelu, niezbyt tanim ale o takiej godzinie to nawet trudno szukać. Dwa hotele zlokalizowane przez nas przed nim były oczywiście diabelnie drogie. Tu nam powiedzieli, że kemping to jest gdzieś przy jakiś obiekcie sportowym ale działa tylko w czasie jakiś imprez.

Dzień 9-ty

Dzień nie sprzyjał turystyce na wolnym powietrzu, ale nas trudno zniechęcić. Zresztą jak się dobrze przyjrzeć niebu to gdzie niegdzie się rozjaśnia.

Cieszyn - zamek (wieża piastowska), pałac, rynek,
Dzięgielów - zamek, choć z wyglądu trudno się domyslić,
Skoczów - zamek już nie istnieje, na miejscu po zamku jest boisko
Grodziec - zamek, w rękach prywatnych,
Bielsko-Biała - zamek,
Łodygowice - dwór obronny, w narożach terenu widoczne zarysy dawnych bastionów,
Żywiec - zamek i pałac.

Deszcz nie ustawał, w radio komunikaty ostrzegające przed powodzią na terenach gdzie mieliśmy się dalej kierować i do tego wieczór się przy zachmurzonym niebie zbliżał się szybko. Zadzwoniliśmy do zaprzyjaźnionych rodziców w Czechowicach i zapowiedzieliśmy się na nocleg. Choć nie było do nich blisko to jednak perspektywa domowego posiłku i zapewniony suchy nocleg stanowiły miłą perspektywę.

Dzień 10-ty

Wstać było ciężko, bo plotki przy piwku wieczorem mocno się przeciągnęły. Niebo szare, choć wyglądające lepiej niż na południu. W radio komunikaty o podtopieniach w naszym rejonie docelowym. Zmodyfikowaliśmy więc trochę nasze plany i koło południa ruszyliśmy cały czas nie będąc zdecydowani, czy już dziś będziemy wracać czy jeszcze nie.

Korbielowice - ruiny zamku Wołek,
Czaniec - dwór obronny,
Wadowice - dom JP II, kościół, kremówki,
Kalwaria Zebrzydowska - sanktuarium, ścieżki maryjne, droga krzyżowa -
Barwałd Górny - dojście z Kalwarii - ale zawróciliśmy z powodu potwornej mgły,
Lanckorona - ruiny zamku.

W czasie pobytu w Lanckoronie niesamowita mgła zaczęła ustępować, pogoda jednak raczej nie zapowiadała się dobrze. Było juz po 20-tej więc zdecydowaliśmy się jechać w nocy do domu zamiast błąkać się w poszukiwaniu noclegu. Do tego miejsca zrobiliśmy w czasie tego wyjazdu 1.544 km. Wracaliśmy w deszczu, raz większym, raz mniejszym, chwilami w burzy, ale za to na drodze było luźno. Z krótkimi postojami do domu dojechaliśmy o 2:30.

Zapraszamy do galerii.

UWAGA! Bardzo prosimy o niewykorzystywanie zdjęć bez zgody autorów!!!

 

Małgorzata i Andrzej

https://www.kulesza.net.pl/